na wstepie daje sie odczuc pelne spektrum dzwiekow i rownowage na calej rozleglosci przekazu. niedociagniecia w dole pasma moga przeszkadzac tylko w muzyce rockowej,a do takiej Cyrus nie jest stworzony. w jazzie i muzyce powaznej niskie tony pokazuje takie, jakimi sa.... bez zbytecznych podbarwien i kolorytu. przestrzen wrecz monstrualna, zbudowana ze szczegolowych i dzwiecznych srednich i wysokich tonow. swoja trojwymiarowoscia wypelnia pomieszczenie (11m2) bez jakiejkolwiek natarczywosci. dzwieki artykulowane sa z niezwykla wrecz lekkoscia i pozbawione wulgarnosci.
dynamika na poziomie zywego przekazu, moze nawet zwiesc sluchacza, do tego stopnia, ze szuka instrumentow w pokoju. nie bede rozwodzil sie nad tym jakie dzwieki wydobyl z plyt Davisa, Jaretta, czy Bena Perovskyego... nie bede tez pisal ile dzwiekow wiecej slychac na \"Spiritchaser\" Dead Can Dance, bo slychac wiecej......duuuuzo wiecej.
i tak sobie mysle, ze kolejnym krokiem bedzie wymiana zrodla NAD na Cyrusa, bo kolumny jeszcze wiele moga. nagle okazalo sie za co nagrode dostaly Tannoye...